Domek w Bieszczadach: położony gdzieś na skraju lasu, z miejscem na ognisko, z dala od cywilizacji, pod który podchodzą niedźwiedzie, wilki i dziki, a do tego spod domku słychać szum rzeki. Brzmi jak marzenie nie do zrealizowania? Tak się składa, że taki domek na odludziu istnieje naprawdę i co więcej, jest do wynajęcia. Gdzie w Bieszczady powinniście się udać, żeby trafić do tego leśnego raju? Wszystko to we wsi Chmiel, w Dolinie Sanu.
Kiedy myślę o Bieszczadach mam przed oczami rozległe połoniny, dzikie zwierzęta, zapomniany klimat wschodniej Polski, ale przede wszystkim ciszę i spokój. Absolutnie nie wyobrażam sobie, żeby w takim miejscu szukać na nocleg wielkiego hotelu ze spa i masażami, dlatego oczywiste było, że jadąc w Bieszczady, szukam czegoś z dala od miasta, co będzie autentyczne, tworzone z poszanowaniem dla lokalnej tradycji i przez kogoś, kto prowadzi takie miejsce z pasji. Problem w tym, że nie tak łatwo znaleźć fajny domek na odludziu w górach, bo takie miejsca zwykle nie reklamują się na booking.com, czy na pierwszej stronie Google. Ale jeśli już tu jesteście, to macie całe poszukiwania za sobą. Przed Wami magiczny, leśny Domek w Dolnie Sanu!
Domek w Bieszczadach do wynajęcia
Domek w Bieszczadach w Dolinie Sanu to niesamowicie klimatyczna, dwupiętrowa chatka, w której zatrzymacie się maksymalnie w cztery osoby. Położona jest przy samym stoku porośniętym lasem, nieopodal szerokiej rzeki, której szum słychać jeszcze zanim wstanie się z łóżka. Pod domek podchodzą niekiedy dzikie zwierzęta, w tym nawet niedźwiedzie i jelenie. Jest to absolutnie niekomercyjne miejsce, z dala nie tylko od bieszczadzkich kurortów, takich jak Polańczyk, ale nawet kawałek od Ustrzyk Górnych i Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
Ten domek na odludziu w Bieszczadach ma to do siebie, że nie chce się z niego wychodzić i przyjemnie wraca się z niego, po górskich wędrówkach. Większość czasu spędzać będziecie zapewne w salonie, w którym jest duży drewniany stół i jeszcze większe, niesamowicie wygodne fotele. Klimatu dodaje mu starej daty piec kaflowy, w którym wieczorami i o poranku skwierczy tlące się drewno. Poza tym w domek ozdabiają jelenie rogi zbierane przez właścicieli oraz śliczny żyrandol z piórek dzikich ptaków.
Domek w Bieszczadach z klimatem i na odludziu
Domek na odludziu do wynajęcia ma dwie sypialnie: jedną z dwuosobowym łóżkiem i drugą z dwoma pojedynczymi. Sypialnie na poddaszu są skromne, ale łóżka bardzo wygodne i na pewno wystarczające, dla każdego, kto nie oczekuje od chatki w lesie luksusów. Łazienka natomiast jest całkowicie odnowiona, więc zupełnie nie musicie martwić się o jej standard. Ciepła woda jest, zestaw ręczników również 🙂 Mimo tych wygód chatka zdecydowanie nie traci leśnego, dzikiego klimatu.
W domku jest też bardzo dobrze wyposażona kuchnia. Poza standardowym zestawem naczyń i garnków dostępny jest też komplet przypraw, których tak bardzo mi brakuje w większości miejsc na wynajem. W kuchni poza tradycyjnym piecem kaflowym, na którym można gotować, jest też kuchenka gazowa oraz czajnik.
Domek w Bieszczadach – z miejscem na ognisko
Domek w Dolnie Sanu, poza tym, że jest bardzo klimatyczny sam w sobie, ma też wiatę na ognisko, w której można piec kiełbaski, nawet kiedy mocno dmucha wiatr albo pada deszcz. W środku jest ciepło i przyjemnie, więc można korzystać nawet zimą. W sezonie letnim dodatkowo rozstawiony jest namiot tipi, w którym także zrobicie ognisko. To nie tak często się zdarza, żeby domek w Bieszczadach przy lesie miał bezpieczne miejsce do robienia ogniska, dlatego weźcie ze sobą słodkie pianki, ziemniaki, czy kiełbaski i korzystajcie do woli.
Z domku aż żal wychodzić, ale w cieplejsze dni można posiedzieć na ganku z widokiem na góry. Dostępne są leżaczki, a przed wejściem jest też ławeczka, na której można spędzać poranki, pijąc gorącą herbatę. Spodziewajcie się, że szybko przyjdzie do Was kot, albo nawet dwa, domagające się głaskania. Wokół domku jest też gdzie pospacerować, ale do popularniejszych szlaków musicie wybrać się samochodem.
Domek w Dolinie Sany – gdzie w Bieszczady z dala od prawie wszystkiego
Domek w Bieszczadach w lesie oddalony jest od większości zabudowań, ale w sąsiedztwie znajduje się dom właścicieli. Jeśli będziecie chcieli, to jest z nimi o czym pogadać, bo mieszkają w okolicach od dziecka i znają chyba każde drzewo w tych górach. Domkiem zajmuje się Ola, która w Bieszczady uciekła z Warszawy, ale jak ją podpytacie, to opowie Wam sporo o tutejszych niedźwiedziach, wilkach i specyfice bieszczadzkich mieszkańców 🙂 Jeśli natomiast będziecie woleli posiedzieć w samotności, to też nikt Was zaczepiać na siłę nie będzie. Zawsze jednak jest w okolicy ktoś, gdybyście mieli z czymś w domku kłopot lub potrzebowali podpowiedzi, gdzie w Bieszczady wyruszyć.
Sprawdź też: Domek na Roztoczu – chatka z gliny i słomy na odludziu Lubelszczyzny!
Miejsce z klimatem w Bieszczadach – co w okolicy
Jako, że jest to domek na odludziu, do wszystkich popularniejszych atrakcji trzeba dojechać. Co robić w Bieszczadach w okolicy?
1. Przejść się na spacer do Chaty Socjologa
Do Chaty Socjologa dojdziecie bezpośrednio z Doliny Sanu. Miejsce jest bardzo nietuzinkowe i klimatyczne, jednak w chacie obowiązuje wiele zakazów, z którymi lepiej zapoznać się przed wejściem, do środka, żeby nie narażać się gospodarzowi. W chacie nie ma prądu i bieżącej wody, jest za to ogromne palenisko, dzieła lokalnych twórców na ścianach i piękne widoki za oknem.
2. Wyruszyć na wędrówkę do Chatki Puchatka
Domek w Bieszczadach Dolinie Sanu jest kawałek od Bieszczadzkiego Parku Narodowego, więc do szlaków musicie dojechać. Dojście z parkingu do Chatki Puchatka zajmuje około 1,5 godziny. To najwyżej położone schronisko w Bieszczadach, w którym długo nie było elektryczności, bieżącej wody oraz kanalizacji. Od wiosny 2020 ma trwać jednak remont schroniska, które prawdopodobnie straci swój pierwotny klimat. Nam się udało zobaczyć je w starej wersji dosłownie w ostatniej chwili, bo w Bieszczadach byliśmy zimą 2019 roku.
3. Przejść się po Połoninie Caryńskiej
Poza Połoniną Wetlińską, przy której stoi Chatka Puchatka, warto zrobić sobie spacer po Połoninie Caryńskiej. To też wyprawa na mniej więcej pół dnia. Możecie je połączyć i przejść obie za jednym podejściem, o ile dzień będzie wystarczająco długi. Połoniny to symbol Bieszczad, więc jeśli jeszcze nie mieliście okazji ich zdobywać, to warto się ruszyć z domku na dłuższą wędrówkę.
4. Zjeść regionalnie w Wilczej Jamie
Jeśli nie będzie Wam się chciało gotować po powrocie ze spacerów, to warto zjeść coś lokalnego w okolicy. Jako że to domek na odludziu, to nie ma jakiegoś zatrzęsienia knajpek. Jest jedna, ale za to bardzo smaczna Wilcza Jama, w której szczególnie polecam spróbować pasztet z pstrąga z przepysznym sosem chrzanowym. Miejsce znane jest z dziczyzny i świeżych pstrągów właśnie, ale zjecie też wegetariańsko.
5. Zaopatrzyć się w kozie sery w Bieszczadzkiej Kozie
Zaraz obok Wilczej Jamy jest jeszcze farma Bieszczadzka Koza, w której nie tylko zaopatrzycie się w przepyszne, domowej roboty serki kozie, ale jeszcze nacieszycie się obecnością kilkudziesięciu kóz. My będąc tam zimą, widzieliśmy tygodniowe kózki, a do tego małe kotki, więc no nie możecie tego miejsca ominąć. Właściciele są bardzo rozmowni i możecie podpytać, jak się żyje w Bieszczadach i ogarnia tyle zwierząt na raz. Zdjęcia kóz też dozwolone 😉
6. Odwiedzić Zagrodę Żubrów w Mucznym
Jak lubicie zwierzaki, to warto też odwiedzić Zagrodę Żubrów w Mucznym, w której żyją one w swoim naturalnym środowisku na siedmiohektarowym terenie. Możecie obserwować je ze specjalnie przygotowanych tarasów w lesie. Wejście na teren jest bezpłatne. Jest to forma przywracania żubrów Bieszczadom, które kiedyś licznie żyły na tych terenach.
7. Zakupić ręcznie robione pamiątki w galerii Stare Kino
Jak chcecie zabrać coś z Bieszczad ze sobą, a przy tym wesprzeć lokalnych twórców, to przed wyjazdem koniecznie wybierzcie się do galerii Stare Kino w Lutowiskach. Znajdziecie tam mnóstwo pięknych, ręcznie robionych pamiątek: obrazów, książek, zabawek oraz magnesów. Pogadacie też z przemiłą panią sprzedawczynią o Bieszczadach. My na przykład dowiedzieliśmy się od niej, że w Lutowiskach co roku organizowane są zawody psich zaprzęgów.
Dlaczego warto jechać właśnie tam w Bieszczady? Domek na odludziu w Dolnie Sanu to miejsce dla każdego, kto marzy o dzikich Bieszczadach. Tych wciąż mało komercyjnych i z dala od ludzi. W okolicy jest mnóstwo do zobaczenia, a z domku aż nie chce się wychodzić, więc dajcie sobie wystarczająco dużo czasu na pobyt w tym magicznym miejscu.
Informacje o wolnych terminach, rezerwacjach oraz więcej zdjęć TUTAJ 🙂
Jeśli szukacie innych klimatycznych miejsc, to zapraszam do tych wpisów:
Zdjęcie Połoniny Caryńskiej jest magiczne, zakochałam się 🙂
To zimowe? Też mi się strasznie podoba <3 Ale też strasznie wtedy wiało 😉
Gdzie mogę zarezerwować?
W artykule jest link podany 🙂
Nigdy nie byłam w Bieszczadach, nie byłam nawet świadoma, że z mojego domu do tej cudownej chatki jest niespełna 900 km. Ale zakochałam się po przeczytaniu całego artykułu. To jest raj na ziemi. Zadzwoniłam więc, zarezerwowałam i jadę. Boję się tylko, że nie będę chciała wracać 🥰😍
Twój komentarz jest fantastyczny 😍 Bardzo się cieszę, że artykuł Cię tak zmotywował do wyjazdu! Obawiam się, że powrót może być rzeczywiście ciężki 😉 Życzę Ci miłego pobytu i napisz jak było 🥰